Słowa 2
- Marta Lupa-Wyszowska
- 29 lip
- 2 minut(y) czytania
Siedzę w półcieniu. Światła nie wystarcza na nas oboje. Biały fartuch, okulary, jasne włosy, raczej blond, na siwe jeszcze za wcześnie. Ostatni raz widziałam Doktora J. ponad rok temu, kiedy spotykaliśmy się co miesiąc, żeby śledzić moje pęcherzyki. Czy są, czy rosną, czy próbujemy po raz kolejny za miesiąc.
Balonik
Szpital w Szczawnie Zdroju. Ławka - nieznana mi postać mężczyzny podnosi się i zmierza w moim kierunku. Zatrzymuję się.
- I co - chujowo jest? - zagaja
Owszem jest, ale czekam na ciąg dalszy bo widzę go po raz pierwszy w życiu. Samo “chujowo” nie wystarczy.
- Jestem znajomym Miśka, skojarzyłem cię z Facebooka.
Uśmiecham się i oddycham z ulgą. Coś puszcza. Doceniam ten gest odwagi okraszony chujem, bo balonik nadmuchany z “będzie dobrze” i “podziwiam Panią” bezgłośnie pęka. Bo wiem, że doceniłbyś go równie mocno. Sedno i miękkie podbrzusze były ci bliskie jak nic innego.

Mądrość
Korytarz na parterze ceglanego budynku Szkoły "Clever"
. Kolory tęczy na ścianach i podłodze. Za drzwi dobiegają kilkuletnie głosy przedszkolaków. Tydzień po Twoim pogrzebie. Kiedy odwracam się w stronę schodów podbiega Felix i wtula się na wysokości mojego pasa - jego uścisk nie sięga wyżej.
- To przykre, że Pani mąż umarł.
- Tak, to bardzo przykre - odpowiadam zastanawiając się, czy przez osiem lat swojego życia tę mądrość nazbierał, czy może nie zdążył jej jeszcze zgubić.
Ukojenie
Siedzę w półcieniu. Światła nie wystarcza na nas oboje. Biały fartuch, okulary, jasne włosy, raczej blond, na siwe jeszcze za wcześnie. Ostatni raz widziałam Doktora J. ponad rok temu, kiedy spotykaliśmy się co miesiąc, żeby śledzić moje pęcherzyki. Czy są, czy rosną, czy próbujemy po raz kolejny za miesiąc.
- I jak tam Pani Marto? Jak tam starania?
Mąż zmarł, udar pnia mózgu, osiem miesięcy w śpiączce - relacjonuję po raz kolejny. Ile jeszcze razy będę Cię musiała uśmiercić? Wargi zwykle zaokrąglone w uśmiechu prostują się, brwi unoszą w niedowierzaniu, wzrok opada w kierunku podłogi. Zaciskam żołądek szukając siły na “dziękuję” po kolejnych “wyrazach współczucia” i “tak mi przykro”. Zamiast tego - dar odpuszczenia.
- Być może dobrze się stało, że odszedł. Sami wiecie najlepiej.
Tak, wiemy.






Komentarze